Wybieram życzliwość

“Słowo stało się ciałem”. Uważajmy na to, co do  siebie mówimy. A co bardzo często mówimy? “Powinienem” i “muszę”. Czy rzeczywiście muszę?Tak, łatwo mówić, bo przecież nie mogę się spakować i  jechać na Karaiby, nie mam wyboru, muszę iść do pracy. Owszem, zawsze mamy wybór. Czy nie przyjemniej mi się idzie do pracy, gdy zamiast “muszę", powiem “wybieram" lub “decyduję"? Jestem dorosła i decyduję się na to, że   pójdę do pracy i spróbuję przyczynić się do tego, by zarówno mój dzień, jak i dzień moich współpracowników i klientów był jak najprzyjemniejszy.
Przyjemność. Tego już za wiele, przecież nie można mieć wszystkiego. Czy aby na pewno?Myślę, że to zależy od nas i  naszego podejścia.  Moim zdaniem kluczem jest nasz stosunek do samego siebie. Chcielibyśmy, aby inni okazywali nam empatię, ale czy potrafimy być empatyczni wobec samych siebie? Jakże często sami dla siebie  jesteśmy  najsurowszym sędzią.
Na przykład: mam  nadwagę, więc powinnam schudnąć. Jakże czuje się moje ciało, gdy wydaję mu taki rozkaz? A gdyby tak  zapytać ciała, czego  potrzebuje, zamiast od niego ciągle wymagać? Ono znosi potulnie wszystkie nasze fanaberie,  nosi nas codziennie, bije sercem bez ustanku, bez odpoczynku tłoczy krew i oddycha. Bez naszego świadomego udziału - o to nie musimy się martwić.  Czy doceniamy je za to, że tak wiernie nam służy? Może nadwaga to jego jedyny sposób, by zwrócić na siebie uwagę? Zauważ mnie, zadbaj o mnie jak najlepszy przyjaciel. Zaopiekuj się mną. Proszę, bo już nie mam siły  dłużej tego znosić.
Spróbuję popatrzeć na ciebie przychylnie. Nie stosować przemocy, głodowych diet i wycieńczających treningów. Spróbuję pobyć z tobą chwilę każdego dnia, pytając, czego ci dziś potrzeba. Nic nie musisz i nic nie powinieneś. Wybieram łagodność wobec siebie.
Bądźmy dla siebie dobrzy, wybierajmy troskę o siebie. Może w ten sposób, pytając samego siebie o nasze potrzeby, odkryjemy przyjemność. Może niepotrzebne są diety czy katorżnicze treningi. Wierzę, że ciało może nam pokazać, w jaki sposób potrzebuje się odstresować czy zrelaksować. Dajmy mu dojść do głosu, a zacznie do nas mówić. Spróbujmy posłuchać, a może zamiast katorgi maratonu odkryjemy przyjemność tańca.
Bądźmy dla siebie życzliwi, bo słowo staje się  ciałem - dosłownie i w przenośni.  
A  tu chwila relaksu z Adriankiem, który “musi iść do pracy":

Komentarze

  1. Bardzo ciekawe przemyślenia. Mam jednak teraz pewną wątpliwość - co w przypadku, kiedy na przykład mamy ochotę na katorżniczy trening, czy właśnie odmówienie sobie jakiejś przyjemności w imię samokontroli? Takie działania są zazwyczaj wynikiem naszych przemyśleń, a myśli się mózgiem, który też jest elementem naszego ciała! W trakcie wysiłku ciało zmęczeniem mówi nam, że nie che, że ma dosyc. Ale mózg może dalej chcieć iść do przodu. Którego głosu słuchać? :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty