Smutek

 Smutno mi i samotnie. Zrób coś, zajmij się czymś, odciągnij uwagę! Przecież nie mogę się tak czuć, nawet sama przed sobą muszę to ukryć. Stop. A może czas już  przestać uciekać. Smutno mi i samotnie… jak małemu dziecku. Ok, mam prawo się tak czuć. To może bardzo stare, tak stare, że nie jestem w stanie pamiętać. A co, jeśli w ramach eksperymentu nie będę uciekać i po prostu pozwolę temu być. Nie jest to wygodne, nie tryskam szczęściem, ale dlaczego uznawać tylko pozytywne uczucia?A co z tymi, które wydają mi się być niewygodne i ograniczające komfort mojego jestestwa?Brene Brown mówi o tym, że jeśli tłumimy uczucia niepożądane, tłumimy również te, których tak bardzo w życiu pragniemy i potrzebujemy. Może warto więc dla odmiany nie odrzucać, nie spychać do podświadomości,  po prostu pobyć z tym. Może na początek zauważyć, przystanąć, dostrzec istnienie tych uczuć tak, jak małego bezbronnego dziecka, które potrzebuje być widziane. I oddychać. Gdy oddycham, nagle zaczynam mieć dostęp do przestrzeni brzucha, odzyskuję część ciała, która może domagała się mojej uwagi.
Siedzę i oddycham. Ok, możecie tu być. Gdybym tylko potrafiła zaopiekować się wami, jak najlepszy przyjaciel, jak matka. Może nie uda mi się poczuć autentycznej radości, jeśli nie będę w stanie w pełni przeżywać smutku. Może warto go dostrzec i utulić jak małe dziecko. Samemu sobą się zaopiekować, bo sami dla siebie możemy być obecni. Dla naszych wszelkich głosów i części, które może jeszcze nie zostały zauważone i krępują nas, nie pozwalając żyć pełnią życia. A przecież chcę żyć pełnią życia. Może już czas.
Siedzę, oddycham, obserwuję i piszę. Gdy uznaję,że możecie tu być, obejmuję was swoją uwagą, nagle zaczynacie się rozpływać. Smutek mija, a ja zaczynam czuć, że mam siebie. Nie jestem nigdy sama czy samotna, bo mam siebie. Jestem dla siebie, istnieję dla siebie i sama mogę się o siebie zatroszczyć. A że jestem zwierzęciem społecznym?A i owszem, ale jakże inaczej z tego miejsca oparcia w sobie może wyglądać spotkanie z drugim człowiekiem. Gdy niczego nie oczekuję, bo sama dla siebie już jestem oparciem, a otwieram się po prostu na to, co nadchodzi. Z ciekawością.
No i smutek minął. Uczucia przychodzą i, jeśli są zauważone i przeżyte,  odchodzą, by dać miejsce nowym. Jak dobrze wiedzieć, że wszystko mija - to, co przykre, również. Błogosławiona przemijalność.

Komentarze

Popularne posty