Mądrość kobiecego cyklu

Pamiętam pewien wieczór, gdy zebrało mnie na zwierzenia i wyżaliłam się bratu. Opanowały mnie intensywne uczucia i potrzebowałam się wygadać. Przegadaliśmy cały wieczór. Brat się potem o mnie niepokoił, bo bał się, że coś niedobrego się ze mną dzieje. A ja następnego dnia byłam już z powrotem sobą. Niedługo potem przyszła menstruacja i zrozumiałam wtedy, że te intensywne emocje były po prostu związane z tym czasem w moim cyklu. Nauczyło mnie to wtedy, że warto obserwować swój cykl i po prostu poddawać się temu, co przychodzi. W momencie, gdy miałam świadomość, że moje emocje wynikają z hormonów i są zwiastunem zbliżającej się miesiączki, mogłam nabrać nieco dystansu do tego, co się dzieje. Nagle emocje mogły po prostu być, przetaczać się we mnie, ale nie było już we mnie strachu, bo rozumiałam co się dzieje. Nie musiałam już walczyć z emocjami, zaczęłam je obserwować, dawać im przestrzeń i zaczęłam ten okres miesiąca przechodzić łagodniej.
Dziś uderzyła mnie myśl, że ten kobiecy okres tak zwanego napięcia przedmiesiączkowego może mi pomóc radzić sobie z emocjami na co dzień. Gdy poczuję emocje dla mnie niewygodne jak np. wstyd, strach, złość, nie muszę od razu się na nich zawieszać, poddawać im, zastanawiać się co się niedobrego ze mną dzieje. Nie muszę się ich bać, wystarczy tylko pozwolić im przyjść, dać im przestrzeń, zauważyć, ale nie przywiązywać się do nich i nie zaczynać tworzyć wokół nich historii. Emocje po prostu przychodzą i odchodzą, zaczynają się i kończą - może jeśli pozwolę im przyjść, odczuję je, będą mogły po prostu przepłynąć przeze mnie i odpłynąć. Gdy przestaję się bać strachu, strach przestaje już być taki wielki.
Niesamowite, że nasze ciało i fazy, jakie przechodzimy, mogą nas wiele nauczyć. Okres przedmiesiączkowy może nas nauczyć zgody na pojawiające się emocje, a jeśli się na nie zgodzimy - dystansu do nich. Nagle emocje przestają być takie straszne, są po prostu energią, która przychodzi i odchodzi. Spróbuję podejść do moich emocji w ten właśnie sposób, jak przypływ i odpływ morza. Może gdy uda mi się dać przestrzeń emocjom, pozwolić im pobyć, wybrzmieć, przestanę je wyolbrzymiać i dopowiadać do nich rozbudowaną historię. Może gdy zacznę praktykować to podejście, będę w stanie pójść krok dalej. Może uda mi się je  docenić, potraktować jako pewien sygnał, za którym mogę, ale nie muszę, pójść.  Odczytać ten dziwny alfabet Morsa, czerpać z niego naukę i uczyć się wybierać, za czym w danej chwili chcę podążać. Jak dobrze wiedzieć, że zawsze mamy wybór.

Komentarze

Popularne posty