Po-czucie wartości

Przystanek “szpital”. Tina nagle stwierdziła: “Muszę z tobą pomówić”. Poważny, stanowczy  ton, więc przygotowywałam się na jakiś kaliber. Uuuuu...co to teraz będzie?
Nie było kalibru, było za to dużo ciepła i krótkie, niby proste i oczywiste, acz niezmiernie ważkie przesłanie, które utkwiło mi w pamięci z całej dość długiej  przemowy: jesteś wartościowa, jesteś ważna, doceniaj siebie. Ja ważna?Teraz?Prawie 35 lat na karku i nie potrafię o siebie należycie zadbać, jestem bezbronna  jak dziecko,  potrzebuję pomocy. A Tina na to: “no dobrze,  w takim razie, co ja mam powiedzieć mojemu pacjentowi, który ma lat 70?”
Jeszcze chyba długo będzie mi trudno zrozumieć fakt, że nie jestem jedyna, że nie jestem sama w tym, czego doświadczam. “Człowiekiem jestem i nic, co ludzkie, nie jest mi obce”?Chyba właśnie tak. Jestem tylko człowiekiem -  tylko i aż - z całym przynależnym  człowieczeństwu wachlarzem ograniczeń, ale i możliwości. Całym tym bogactwem. I tak najzwyczajniej  w świecie potykam się, upadam, ale zawsze jakimś cudem jestem  w  stanie  wstać, otrzepać się i iść dalej. Czasem potrzebuję pomocy i   niełatwo przychodzi mi  ją przyjąć, nie mówiąc już o proszeniu o nią.  Bo nagle muszę się przyznać do tego, że jestem słaba - starałam się sobie poradzić i znów mi nie wyszło, co postrzegam jako moją osobistą porażkę. Czy słusznie?  
Brené Brown  w swojej książce “ The power of imperfection” (“Dary niedoskonałości”)  pisze o  tym, iż negatywne ocenianie  faktu przyjmowania pomocy oznacza w gruncie rzeczy to, że nie cenimy aktu udzielania pomocy. Jeśli potępiam samą siebie przyjmującą  pomoc, potępiam jednocześnie siebie samą udzielającą pomocy, a przecież zawsze wydawało mi  się, że  lubię pomagać.  Brené pisze, że dopóki nie będziemy w stanie przyjmować  całym sercem, nie będziemy też w stanie  całym sercem dawać. Nigdy wcześniej nie myślałam w ten sposób.
W tym kontekście porażka nie istnieje.  Czy to nie jest przypadkiem wymiana? Czasem ja komuś pomagam, innym razem ktoś pomaga mnie - czasem ja jestem klientem, a czasem klient przychodzi do mnie.  Nie byłoby przecież lekarzy,  ani szpitali, gdyby nie było nas chorujących.  Wszystko jest po coś, wszystko ma swój cel, choć nie zawsze jesteśmy w stanie go od razu dostrzec.
Może grunt w tym, byśmy widzieli  naszą wartość w danym momencie, niezależnie od czynników wewnętrznych czy zewnętrznych,  niezależnie od okoliczności -  wtedy, gdy jesteśmy silni, ale i wtedy,  gdy potrzebujemy wsparcia. Podchodziłam zawsze sceptycznie do afirmacji i powtarzania ich niczym mantry, ale możliwe jest inne podejście. Punktem wyjścia może tu być  otwieranie się na znaczenie tego zdania: jestem  wartościowa taka, jaka jestem tu i teraz. Jestem cenna nawet wtedy, a może właśnie  najbardziej wtedy, gdy czuję się słaba, potrzebująca, wrażliwa, podatna na zranienie. Ludzka. Bo może nie jestem w stanie  w pełni poczuć swojej siły, gdy odrzucam to wszystko, co świadczy  o mojej słabości. Właśnie - znów czucie. Może nie da się intelektualnie objąć po-czucia wartości, może trzeba je wpierw poczuć.
Może drogowskazem jest  otwieranie się na siebie i na swoje własne bogactwo i tym samym poznawanie siebie. Ale żeby poznać, trzeba najpierw siebie samego zobaczyć -  takiego, jakim jestem teraz.  Jak  w filmie “Avatar”, gdzie mieszkańcy Pandory witali się ze sobą zdaniem: “I see you”: “Widzę  cię”, co oznaczało więcej: “Widzę cię w całej twojej  okazałości, całym twoim bogactwie”.
Dopiero wtedy, gdy mogę samą siebie naprawdę zobaczyć, mogę  poznawać siebie i dopiero wtedy mogę budować relację z  samą sobą. Bo  chyba nie znam jeszcze siebie zbyt dobrze. Przecież myślałam, że nie mam nic do powiedzenia, a tu nagle słowa płyną niczym  z niekończącego się źródła.
Może więc nie ma porażek? Może wszystko wydarza się w jakimś celu, wszystko ma swój, ukryty czasem, sens.  Może dopiero z czasem widzimy szerzej i jesteśmy  w stanie docenić to, że - paradoksalnie - w doznaniach dla nas  trudnych możemy znaleźć ich przeciwne bieguny, bo  w chwilach  słabości odnajdujemy  siłę, we  wrażliwości -  moc, a w podatności na zranienie  - kto by pomyślał - miłość.

Komentarze

Popularne posty